Wokół Wojaczka - Bogdan Prejs

Przejdź do treści

Menu główne:

publicystyka > wojaczek

11 maja 1971 roku zmarł tragicznie Rafał Wojaczek, autor tomów „Sezon”, „Inna bajka”, „Nie skończona krucjata”, „Którego nie było”. Pochodził z Mikołowa
Wokół Wojaczka

Mikołów. Niewielki rynek ze stuletnimi kamieniczkami. Takież same przy wychodzącej z niego ulicy 1 Maja. Przy niej, pod numerem 8, w mieszkaniu na I piętrze, 6 grudnia 1945 roku urodził się Rafał. Przyszedł na świat w imieniny Mikołaja, zatem tak dostał na drugie imię. Nazwisko Wojaczek.

- To był normalny chłopiec - mówi kobieta z drugiego piętra. - Znałam go od małego. Sprowadziłam się tutaj w lipcu czterdziestego piątego, gdy jego matka chodziła z nim w ciąży.

Elżbieta i Edward Wojaczkowie, rodzice przyszłego poety, otrzymali to mieszkanie w maju 1945. Wówczas mieli jednego syna, dwunastoletniego Piotra. Córeczka zmarła w czasie wojny.
- Pamiętam, jak Rafał i Andrzej, jako chłopcy, niekiedy myli schody. Ludzie wtedy mówili: - Państwo profesorowie, a chłopcy muszą takie rzeczy robić - wspomina sąsiadka z góry.


Wrażliwy i... chuligan

Wojaczkowie byli znanymi i szanowanymi w Mikołowie pedagogami. Humaniści, uczyli kilku języków, między innymi w miejscowym gimnazjum, obecnie Liceum Ogólnokształcącym im. Karola Miarki.
Mieszkanie w porównaniu z obecnymi w blokach ogromne, ale normalne w takich kamienicach, jak ta. Na stu metrach kwadratowych kuchnia, łazienka, przedpokój, z którego wchodzi sie do salonu, z niego do dwóch pokojów. Ten na lewo, najmniejszy, należał do Rafała i młodszego od niego o dwa lata Andrzeja, znanego obecnie aktora.
„Pańską twierdzą i wygnaniem jest ten pokój/ Wieżą ponad dobrem złem i społeczeństwem/ Czy pan nigdy nie próbuje z niego uciec?” - pisał w wierszu „List do nieznanego poety” Rafał Wojaczek, który w pokoju przy 1 Maja mieszkał osiemnaście lat.
- To był wrażliwy i nieśmiały chłopak. Gdy miał około 18 lat, zaczął się w nim jakiś niepokój - opowiada Andrzej Wojaczek.
W 1963 wyjechał do Krakowa na studia polonistyczne, po przerwaniu których osiadł w 1964 we Wrocławiu. Do Mikołowa już tylko przyjeżdżał. Był inny niż wcześniej.
- Nie wpuszczano go do klubu Związków Twórczych, potem do Klubu Dziennikarza, na koniec i do kawiarni Empiku: naruszał regulamin, mówiono, że zachowuje się jak chuligan -wspominał Jerzy Pluta.
- Kiedy tutaj mieszkał, nie widziałam go pijanego - opowiada sąsiadka z drugiego piętra. - Pierwszy raz zobaczyłam go pijanego, kiedy przyjechał z Wrocławia. Zrobił awanturę w „Bajce” [lokal pięćdziesiąt metrów od mieszkania, obecnie „Silesia”]. Słyszałam, że pisze, ale nie wiedziałam co. Poszłam kiedyś do Wojaczków, żeby opowiedzieć Rafałowi, który akurat był, pewną historię z mojego życia, bo może chciałby ją opisać. Powiedział mi, że to nie dla niego, bo on pisze wiersze. Kiedyś, gdy przyjechał do Mikołowa, spotkałam ich wszystkich - ojca i chłopców nad Jeziorem Paprocańskim [w sąsiednich Tychach], gdzie mój mąż prowadził bar „Leśny”. Wojaczek chwalił się wtedy, że Rafał jest szczęśliwy, bo ukazała się jego książka.
Musiał to być rok 1969. Wówczas ukazał się pierwszy tom Rafała „Sezon”.
Ostatni raz był w Mikołowie dwa dni przed śmiercią. Kobieta z drugiego piętra nie widziała go wtedy, ale słyszała, będąc na korytarzu, jak odbierał przyniesiony przez kogoś list:
- Grzecznie podziękował.


Muzeum czy mieszkanie

Zmarł w nocy z 10 na 11 maja 1971 we Wrocławiu w wynajmowanym przez siebie pokoju.

- Gospodyni, która znalazła go rano, sądziła, że śpi. Siedział na podłodze, oparty o tapczan - wspomina jego brat.
Elżbieta Wojaczek zmarła w 1992 roku. Przeżyła syna o 21 lat. Do końca mieszkała w Mikołowie przy 1 Maja, w budynku, na ścianie którego 7 grudnia 1992, zawisła tablica pamiątkowa poświęcona Rafałowi Wojaczkowi - na niej wiersz: „Musi być ktoś, kogo nie znam, ale kto zawładnął/ Mną: moim życiem, śmiercią: tą kartką: - z tomu „Nie skończona krucjata”. I jeszcze napis -„,Z tego domu wyszedł w świat”.
Do tego płaskorzeźba z popiersiem poety oraz niewielka gwiazda, słowo-klucz do jego twórczości. Autorem tablicy jest mikołowski rzeźbiarz Jerzy Kwiatkowski. Tablicę odsłonięto przy okazji pierwszego Turnieju Jednego Wiersza im. Rafała Wojaczka, który odbywa się co roku w kolejne rocznice urodzin poety. Od 1993 w maju, w rocznicę jego śmierci, organizowany jest też Ogólnopolski Turniej Poetycki jego imienia. Finał tegorocznego nastąpi dokładnie dziś - 12 maja.


Śmiertelne wiersze

Pół roku przed odsłonięciem tablicy Rada Miasta Mikołowa postanowiła jednej z nowo powstałych ulic dać jako patrona Rafała Wojaczka. Rozgorzała także dyskusja, co zrobić z jego mieszkaniem przy ul. 1 Maja 8. Wśród władz Mikołowa mało kto poważnie rozważał przydzielenie go jakiejś rodzinie. Wkrótce po śmierci Edwarda Wojaczka Marian Sworzeń wysunął pomysł zorganizowania w mieszkaniu Instytutu Mikołowskiego, czyli minimuzeum w pozbawionym podobnej placówki zabytkowym mieście. Przewidywano stworzenie ekspozycji poświeconej Rafałowi Wojaczkowi oraz archiwum miejskiego, wystawy związanych z Mikołowem starych fotografii, pamiątek, przedmiotów. Ściany miały zdobić obrazy pozostawione przez uczestników corocznego pleneru malarskiego Impresje Mikołowskie. Planowano udostępnienie jednego z pomieszczeń na pokój pracy twórczej miejscowych artystów. Ideę popart Andrzej Wojaczek, prosząc w oficjalnym piśmie o przeznaczenie mieszkania po zmarłych rodzicach na cele kulturalne.
Zdania jednakże były podzielone. Kilkakrotnie odmawiano zasiedlenia lokalu. Latem 1994 znowu wstrzymano przyznanie lokalu po Wojaczkach wielodzietnej rodzinie.
- Po co tutaj muzeum? Niech lepiej porządne drzwi do domu zrobią - zżyma się kobieta mieszkająca naprzeciwko dawnego lokalu Wojaczków.
Rafała nie znała, wprowadziła się tutaj trzy lata temu.
- To zgroza, ludzie mieszkań nie mają... - przeciwna jest także sąsiadka z góry, która Rafała znała, czytała też wiersze, ale twierdzi, że są za ponure, „jakieś śmiertelne” jak na jej gust. - Kto tutaj przyjdzie do muzeum? Trzeba dać jakiejś rodzinie, przynajmniej byłby czynsz.
Latem w Mikołowie pojawiła się Joanna Weissenberg, córka przedwojennego właściciela kamienicy przy 1 Maja 8. Wspólnie z synem Beniaminem złożyła wniosek o jej zwrot. Przybyli zapowiedzieli wszczęcie postępowania spadkowego dotyczącego odebranej własności. Jednak choć minęło kilka miesięcy, ich adwokat do teraz nie skontaktował sie z władzami Mikołowa. Mieszkanie nadal stoi puste.
Weissenbergowie o Rafale Wojaczku nigdy nie słyszeli, ale, jak mówi Marian Sworzeń, Joanna Weissenberg podarowaną jej książkę Macieja M. Szczawińskiego „Rafał Wojaczek, który był” czytała z zainteresowaniem do późnej nocy.


(Trybuna Śląska, 12 maja 1995)


 
Copyright 2017. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego