Nic więcej link - Bogdan Prejs

Przejdź do treści

Menu główne:

poezja
 


Nic więcej
Convivo, Warszawa 2018
(wybór)


'63

tylko wybrańcy
rodzą się pod szczęśliwą gwiazdą
niektórym udaje się załapać
na lata rewolucji
lądowania na Księżycu
lub wielkiego dobrobytu

4 września 1963 roku
debiutujący w kadrze
Włodzimierz Lubański
z Górnika Zabrze
strzelił swego pierwszego gola
dla Polski

mama wtedy głośno krzyczała
tata nie interesował się piłką kopaną



• • •

wśród moich kolegów
nie było żadnych Szlangbaumów
ani Blaumanów
zresztą znałem tylko ich imiona
- Mirek Krzysiek Wojtek

codziennie spędzaliśmy całe godziny
w piaskownicy (oddaj mi moją łopatapateckę!)
albo spotykaliśmy się u mnie w mieszkaniu
przy kolejnym odcinku Zorro
lub czterech pancernych

każdy chciał być Jankiem
Marusią była Małgosia
najładniejsza koleżanka na podwórku
brakowało nam tylko Szarika
(na którego nie nadawała się Mirkowa Kicia)
oraz czołgu (nie mieliśmy pojęcia
że wyjechały za granicę przyjacielskiej przemocy)

co niedziela nasze mamy
prowadziły nas do kościoła
i nawet gdyby kogoś zabrakło
pomyślałbym że jest chory

(wtedy nie wiedziałem jeszcze
że nie wszyscy chodzą do kościoła)

pamiętam jak mój ojciec
dziecko Lubelszczyzny
który po wojnie przyjechał na Śląsk
gdzie (jak uważa) dzięki ludowej władzy
skończył szkołę i otrzymał mieszkanie
bardzo się denerwował
z powodu tych mośków

myślałem że zrobili mu jakąś krzywdę
i że to muszą być źli ludzie

ale wówczas
w sześćdziesiątym ósmym
z mojego grona
nie ubył ani jeden kolega



wiele lat później zostałem zaproszony
przez Związek Górnośląski w Tychach
do napisania refleksyjnego tekstu na temat:
„Kiedy myślę: Powstania Śląskie”:

W mikołowskim liceum uczniowie mieli napisać pracę na temat Powstań Śląskich.
Jeden z nich ujął to krótko: Pierwsze powstanie upadło, bo było za mało ludzi. Drugie upadło, bo było za mało broni. W trzecim byli ludzie i broń. I naprawdę nie wiem, dlaczego ono upadło.
Mnie powstania kojarzą się z dwiema sprawami. Pierwsza to scena z filmu Kazimierza Kutza, w której Ślązacy i Niemcy starają się zachęcić do przejścia na swoją stronę kurę drobiącą między ich stanowiskami.
Drugą jest zdjęcie mego pradziadka w mundurze powstańczym. W albumie babci sąsiadowało z fotografią jej niewosnego - czyli przybranego - syna, a mojego wujka, który dumnie prężył się w mundurze Wehrmachtu.
Wolałem tego drugiego. Nigdy go nie spotkałem, ale kiedyś przysłał mi w pakecie z Reichu komplet plastikowych autek.
Ten pierwszy, chociaż zmarł, gdy miałem już siedem lat, chyba nigdy nie wiedział o moim istnieniu. Po prostu nie zwracał na mnie uwagi podczas nielicznych rodzinnych spotkań, ani razu nie wziął na kolana, nie zagadnął. Dlatego kiedy dowiedziałem się o jego śmierci w grudniu 1970 roku, w ogóle nie uczyniło to na mnie wrażenia.
Przeżyłem za to późniejszy o kilka miesięcy
telegram o śmierci wujka z Niemiec.
Z żalem pomyślałem, że nie dostanę więcej samochodzików.



• • •

w ’74 ulice
ponownie opustoszały
ale wtedy strzelali już tylko Lato
i Szarmach



kwiaty we włosach

nie do końca chodzi o to, że czas mija. zmarszczki,
brzuchy, okulary i uprzejmie proszę powtórzyć, bo
nie dosłyszałem. że wyraźniej w głowie trzydzieści
lat temu niż raptem wczoraj (gdyż wczoraj cwałem).
ani że ani co się człowiek akurat obudził, a to już.
tuż. ani że dopiero co zasnął (byle drzemka zbliża).

może wypadałoby wplątać w to kwitnące magnolie.
dwa buty na sznurku zamotanym o martwy kabel.
wiek adaline. pewne nieszczęście. kukułcze gniazdo.
datę 13 maja 1978. teorię wszystkiego. warkoczyki.
wizytę u królów. spłaszczony filtr extra mocnych.

nad wanną mgła. ten sam wóz nad czułowem.
potargał wiatr. parę petów w doniczce przy oknie.



piękni

z wczoraj na dziś świętowaliśmy urodziny agnieszki czyżewskiej. to była druga dzień po dniu impreza, gdyż noc wcześniej w podobnym towarzystwie oblewaliśmy w zabrzu tomik ewy olejarz.
agnieszka zaprosiła nas do swego rodzinnego domu w tychach, którego gospodarzem jest jej tata - andrzej czyżewski, architekt, prywatnie - jedyny kuzyn marka hłaski.
andrzeja poznałem w 1993 roku. w echu, w którym wówczas pracowałem, zamieszczałem notki o książkach. gdy kiedyś napisałem o „sowie, córce piekarza”, nazajutrz otrzymałem list, którego sens zawierał się w zdaniu: „szanowny panie, to miłe, że wspomniał pan o marku, jestem jego ciotecznym bratem”.
odwiedziłem go jeszcze tego samego dnia. później widywaliśmy się dosyć regularnie. po dwunastu latach, w grudniu 2005, poprowadziłem w tyskim muzeum spotkanie z okazji jego 75. urodzin.
myślę, że ta noc była ważna, istotna. andrzej, jak sądzę, był zadowolony z naszej obecności. dużo opowiadał.
lista gości zacna: agnieszka, ewa, kamila sowińska, magda i jurek suchanek, róża i krzysiu siwczykowie, maciek melecki, malarz boguś dwojga imion piasecki zwany warkoczykiem, ela z mężem (francuskim kucharzem).

był też alkohol wielu gatunków.
później pojechaliśmy do mnie.
nikt nikogo nie nosił na barana.



1984 (debiut)

chmury wciąż płynęły
(nie powiem skąd
bo obojętnie jaki kierunek
geograficzny bym wymienił
mogłoby to świadczyć przeciwko mnie)
a potem runęła ogromna ulewa



ósma dziesięć

spóźniona pobudka.
telefon od umówionej na dzisiaj
dentystki, że złamała rękę,
dlatego mój napoczęty ząb
musi wykazać cierpliwość.
z nieba zaczęło sypać białe ścierwo



jak zwykle pomacham, gdy będę na dole;
odkiwasz zza szyby

palenie jest niezdrowe, zwłaszcza nago, na balkonie,
w godzinach pożądanych przez to przypominające
wyłącznie o czwartej nad ranem paryż miasto dążące
do świtu.

poprzednie zdanie jest niejasne, bliskie czerni.
można by je skonstruować prościej, lecz pozostaje
zgodne z wszelkimi prawidłami. wracając do palenia:

u cię cienkie lighty, ode mnie smród się tli.
zaś wspomniane pożądanie

: oj tak, bardzo, a nawet mocniej.
niech nam gwiazdy, niechaj fiołki
oraz pełnia. i wanna winy pełna.



mam dla was wyłącznie

ta noc rzuca we wszystkie strony. w jednej trwa
cierń; w drugiej kobieta, która akurat leży obok,
ale zasnąłeś, nim dotarła do łóżka, bo poprawiała
w łazience makijaż, dlatego musiała się dopiero

przyśnić, aby zaznaczyć swoją obecność;
w kolejnej masz subtelną fizjonomię radzieckiego
micka jaggera w wersji dla nieustannie uległych,
co kłóci się z twym uznaniem dla keitha richardsa,

którego nie wyrzuciłbyś spod kołdry, lecz i tak jesteś
zadowolony, gdyż jagger to przynajmniej jeden
kamień więcej. albo dwa; w ostatniej kwili morał.



pin generation

młoda poetka z zainteresowaniem przegląda
jasnoniebieskie wydanie maszyny do pisania
zdzisława jaskuły (siwy, ty wiesz co: czekam

na marginesie. bo czas nie ucieka, czas błądzi),
po czym ukradkiem zachodzi w głowę: jaka
maszyna? jaki bez? gdzie się podział zielony?



fiołki i żonkile

stąd należy trwać nawet dotąd, gdy nie trzeba;
nadmiar trwogi, że inaczej cię zapomną;
podobno nic gorszego od braku.

każdy wrak lepszy, jego przynajmniej wykopią, wygrzebią,
wydobędą, dotrą, oskrobią, wypolerują - jeśli okaże się niezbędny
lub choćby pomocny. cokolwiek potwierdzający artefakt.

part 0
zwykłe słowa, byle je zapisać, na przykład: abstrah (eng.), sworny, drożny, gdyż (sic!), jeb, dup, dylatacja, jakkolwiek po ce ha. warto przy tej nadarzającej się okazji wspomnieć o dżdżu. wręcz wypada podkreślić żółć.

bo: na przykład na razie naprawdę na pewno.
- oxycort - jak mawiał pewien pułkownik.

part 1
dawno nie młódka. ale bardzo. tym bardziej (mocniej),
im mniej (niekonieczne dopowiedzenie, na dodatek
wprowadzające w błąd, sprowadzające i sugerujące).
jej zdaniem pożądam. ma rację. kwestia wzajemności,
choć dalekim od pochlebiania. bez tytułu i mimochodem.
cudne manowce. wrzosowiska pełne żonkili.

part 2
dobromir (kojarzę człowieka, duży, raczej pojemny, pojawił się około 1987, derda go mocno promował, a jacek ponoć zjadł z nim po latach smażoną cebulę z pustej lodówki; zbyszek zdążył odlecieć, jacek wypłynąć) zaoferował pamiątki po rafale.

part 3
malowaliśmy z pawełkiem białe linie wzdłuż peronu.
był zimny maj. może ktoś wpadł, może odfrunął.
i niech duch twój beatko z blaszanym bębenkiem.
teraz ponownie wiosna. znowu powiewa jesienią.

part 4
rana. rano. run away.

part 5 (pełen pokory)
- bo wiecie, w mikołowie jest wielu poetów, ich można spotkać na ulicy, oni są wśród nas. zachowują się jak wszyscy, nie wyróżniają się, jednak są poetami, ale o tym później. teraz obecność. emilia prajs - obecna?
- nazywam się prejs.
- jeśli tak sobie życzysz.

part 6
wyobraź sobie susan atkins, gdy tnie twe podbrzusze. boli?
wiesza na strunie.
teraz przecina brzuch twej ciężarnej żony. boli równie?
czy tylko książkę czytasz? jesteś w stanie wybaczyć?

part 7
banalna rzeź. oraz inne bajki. baje. dalekie kraje
się serce. sernik. makowiec. szarlotka z gruszek.

part 8
lepiej rozedrgać. zostać lokatorem
z okna naprzeciwko. uprawiać skok
w dół. kwestia wyboru peruki.

(dystych niespodziany)
optymizm nie musi wynikać z niedoboru
szarych. nieraz bywa objawem choroby.

part 9
czas leczy.
myśl jęczy.

notatki powrotne
ewentualnie głowę skłonić, komórki podeprzeć,
pamięć odseparować. pamięć ułagodzić.
sny obłaskawić. upadłych wspomnieć. spragnionych
napoić. blizny podlewać. fiołki hodować umiejętnie.


wieczorem wyszedłem na miasto.
miasto zaczęło wychodzić ze mnie



nic więcej

tyle w nas młodości
ile pamięci o niej
tyle w nas wolności
ile samotności

 
Copyright 2017. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego